NOWY JORK
Przysłowiową wisienką na torcie był Nowy Jork. Ostatni przystanek przed powrotem do Polski. Spędziłyśmy tam 4 dni, o miesiące za mało!!! Pogoda nam dopisywała, nasze nogi też. By zaoszczędzić na metrze, przemierzałyśmy kilometry pieszo.
Całe szczęście, że Nowy Jork słynie z taniego żarcia (z pizzy i hot dogów). Za dolara można było najeść się dużym kawałkiem pizzy a za 2 dolce rozkoszować się zestawem z colą. Chociaż tanie, to hot dogi jak i precle to największe, moim zdaniem, rozczarowanie Nowego Jorku. Nic nadzwyczajnego. Najlepsze calzone jakie jadłyśmy w życiu (oczywiście oprócz calzone Justyny :)) to calzone u Goerge'a, w knajpie, która mieści się w północnej części Manhattanu.
Nie ma co dużo pisać o NY, zdjęcia 'mówią' same za siebie i pokazują wszystko co najlepsze.
|
W poszukiwaniu Statuy Wolności. |
|
No i jest!! |
|
Most Brookliński |
|
Jak Nowy Jork to i kawa ze Starbunia :D |
|
Empire.. |
|
Nowy Jork z Empire State Building |
|
Nowy Jork z Empire State Building |
|
Nowy Jork z Empire State Building |
|
Ho ho ho |
|
Central Park |
|
Czekamy, czekamy na te bilety. |
|
Central Park |
|
Grand Central Station |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz