środa, 31 grudnia 2014

Podsumowanie 2014 roku

 Pod koniec roku, nadchodzi taki dzień, gdy siadamy z gorącą herbatą w wygodnym fotelu i analizujemy przebieg wydarzeń w naszym życiu, który potoczył się w kończącym się już roku. Zastanawiamy się, czy wszystkie punkty marzeń, z listy stworzonej przez nas, zostały zrealizowane przez ten rok czy położyliśmy to na całej linii. W większości z nas rodzi się w głowie myśl, że zrealizuję to, co nie udało się teraz, w roku następnym. Ale czy na pewno?

My byłyśmy przekonane, że w roku 2014 będziemy poza Polską. Nasza lista marzeń dotyczy podróży i poznawania odmiennych od naszej kultur. Jest to wspaniałe, gdy jedziesz do jakiegoś kraju, odkrywasz, że ich życie wygląda zupełnie inaczej niż nasze, że inaczej się zachowują, co innego jedzą i mają inne  poglądy na życie. Natura odkrywcy w naszych głowach ciągle pozostaje niezaspokojona i na rok 2015 planujemy odkryć jeszcze więcej niż dotychczas.

Z początkiem 2014 roku zdobyłyśmy, tak wymarzone przez nas, roczne wizy pracownicze do Nowej Zelandii. Australia też nam się marzyła, ale wizy working holiday do tego kraju działają dopiero od sierpnia br. Tak więc to jest temat do nadrobienia :). 

Po zdobyciu wiz do NZ, czekałyśmy niecierpliwie na pierwszą część naszej podróży, czyli wyjazd do Stanów. Wizy zdobyłyśmy wraz z kwietniem i majem, więc USA czekało na nas, jak i my na na ten kraj, z utęsknieniem. Każdego dnia, wychodząc z pracy/uczelni w Polsce, odliczałyśmy dni do wylotu.

Tak więc miesiące letnie przeznaczyłyśmy na pracę a potem zwiedzanie Ameryki. Ponowne (byłyśmy tam też w 2013 roku).

Była Floryda, Yosemite National Park a także i Dominikana. 

Po Stanach, Justyna i Ewelina, poleciały już bezpośrednio do ziemi obiecanej, zielonej i przepięknej Nowej Zelandii. Ja (Iwona) niestety (albo i stety, za rodziną zawsze się tęskni) wróciłam do Polski, dokończyć to, co zaczęłam parę lat temu, czyli studia.

Po paru miesiącach bitwy na polu uczelnianym, z dyplomem i biletem w ręku, pognałam do stolicy na samolot, który dostarczył mnie do miejsca tak wymarzonego przeze mnie. 

W obecnej chwili wszystkie trzy jesteśmy w Nowej Zelandii, pracujemy (zarabiamy na nasze marzenia) i planujemy kiwiana trip w bardzo bliskiej przyszłości. Z pewnością już w 2015 roku. 

Gdyby nam ktoś parę lat temu powiedział, że w 2014 roku będziemy w Nowej Zelandii popijały piwo na plaży po robocie, trudno byłoby nam w to uwierzyć. (Chociaż myśli o NZ krążyły nieśmiało w głowie od początku studiów).

Nie odkładajcie swoich marzeń "na później". Czy chodzi o podróże czy o inne Wasze cele życiowe. Zawsze się znajdzie jakiś powód- bo studia, bo praca i zobowiązania. Nikt nie przeżyje Waszego życia za Was. Nie myślcie o tym co powiedzą inni. Inni Was nie powinni obchodzić. Kanapowi krytykanci potrafią tylko krytykować. A z pewnością siedzą przed telewizorem, zajadają się czipsami i lamentują, że ich życie nie wygląda tak jak powinno. 

Brak kasy na realizację marzeń? Sprawa do rozwiązania. Istnieje wiele możliwości jej zdobycia. 

Brak motywacji/odwagi? Pierwszy krok będzie najtrudniejszy, potem będzie tylko lepiej!!

Głowa do góry, świat stoi przed Wami otworem. Jak nam się udało, to Wam też musi się udać!!!

I tym akcentem kończymy ten filozoficzny, noworoczny post. Życzymy sylwestra tak udanego, by był godny zapamiętania, życzymy także szczęśliwego nowego roku i pięknej, opracowanej listy "rzeczy do zrobienia", która zostanie zrealizowana przez Was w 2015 roku. 

pozdrawiamy, backpack-girls

1 komentarz: