sobota, 10 stycznia 2015

Śniadanie "u Chińczyka" w drodze do Pekinu

Podczas półtora miesięcznego wolontariatu w Chinach, zadecydowałyśmy ze świeżo wtedy poznaną koleżanką Ewą, że robimy tygodniową objazdówkę po Chinach. W naszych planach znajdował się Pekin i Wuhan. Pekin wiadomo z jakich powodów- bo stolica, bo Wielki Mur itp. W Wuhan Ewa ma kolegę, więc wybrałyśmy się do niego, posmakować typowo studenckiego, chińskiego życia.

Do Pekinu z Nanjing wybrałyśmy się pociągiem. Podróż 10 h, w najtańszej klasie. O 23:00 stawiłyśmy się jak jeden mąż na dworcu w Nanjing, by wyruszyć w kierunku stolicy. Tłumy w poczekalni ogromne, miejsce by usiąść, było bardzo trudno znaleźć. Bilety na pociąg należy wykupić parę dni wcześniej, ze względu na szybko znikające miejscówki.

W kolejce do pociągu spotkałyśmy bardzo dużo osób z wiadrami. Zastanawiałyśmy się bardzo długo w jakim celu wiozą oni ten przybytek. Jak się okazało później, wiadra były ich siedzeniami. Gdy się skończą miejscówki w pociągu, kasjerzy sprzedają bilety na miejsca stojące. Ot i zagadka się rozwiązała. Korytarz w pociągu zajęty był przez "mafię wiaderkową".

Trzeba przyznać, że Chińczycy wykazali się bardzo dużą kulturą przy wsiadaniu do pociągu, nie było przepychanek czy walki o miejsce stojące- najdalej od toalety.

Do Pekinu jechałyśmy pociągiem nocnym, jednak sławne plucie było słychać przez całą podróż- po co tracić noc na sen. Przy toalecie były zamontowane "plujki", gdzie towarzystwo się zbierało i pluło.

O 6 rano pasażerowie zaczęli  przebudzać się i robić zupki chińskie na śniadanie. W pociągu można nabyć za darmo gorącą wodę, która przydaje się do przyrządzenia tegoż oto specjału. Ranek  w pociągu wspominamy zapachem zupek chińskich i  odgłosem ciągłego plucia przez Chińskich dżentelmenów. W pociągu klima, więc okna nie można było otworzyć i pozbyć się tego specyficznego zapachu. 

Także nowością dla nas były dzieci bez pampersa. Poginały po pociągu w śpioszkach z otworami. W pewnym momencie bałyśmy się, że znajdujące się naprzeciw nas dziecko zacznie sikać na nasze nogi. Jego mama chyba wiedziała, kiedy ten moment ma nastąpić, bo w pewnym momencie dyskretnie oddaliła się z dzieciątkiem w kierunku toalety. 

Co do toalety w Chińskim pociągu (i nie tylko). Jest to okrągła dziura. Szkoda, że nie było w toalecie napisu "Have fun", bo był ubaw, dla nas Polek, które miały po raz pierwszy styczność z tak różną od naszej kulturą i toaletą :).

Poczekalnia na dworcu kolejowym w Nanjing

Pekin przywitał nas bardzo odmienną pogodą w stosunku do Nanjing, gdzie temperatura utrzymywała się w granicach 30-40 stopni. Było około 20 stopni, czasami padał deszcz.

Dworzec kolejowy w Pekinie

Tego samego dnia, którego przybyłyśmy do Pekinu, wybrałyśmy się do Świątyni Konfucjusza. Hostel miałyśmy niedaleko, w całej dzielnicy roznosił się zapach kadzideł. Poczułam się tam bardzo magicznie, czułam wręcz, że to moje miejsce na ziemi. 

Konfucjusz był chińskim filozofem. Świątynia w Pekinie na jego cześć jest drugą co do wielkości w całych Chinach. 

Confucius Temple, Pekin

Confucius Temple, Pekin

Confucius Temple, Pekin

Confucius Temple, Pekin

Kadzidła/ Confucius Temple, Pekin

Czasem każdy potrzebuje odrobiny czasu na książkę/ Confucius Temple, Pekin

Confucius Temple, Pekin

W Pekinie bardzo podoba mi się to, że łączy się stare z nowym. Tak jak nowoczesny przystanek metra wtopiony w stare dzieje stolicy.

Stacja metra/ Pekin

Podążając planem wycieczki następny dzień zaczęłyśmy od zwiedzania Zakazanego Miasta. Jest to kompleks pałacowy w  samym centrum Pekinu, gdzie bywali cesarzowie z dynastii Ming i Qing. Historia tego zabytku sięga już 1406 roku, gdy zaczęły się prace budowlane. Na terenie kompleksu znajduje się aż 800 pałaców. Niewiarygodne! 

Historia piękna. Niestety do wnętrza pałaców nie udało się wejść. Tłum zwiedzających ogromny, co chwilę można było dostać parasolką.  

My zwiedzanie zaczęłyśmy od strony Bramy Niebiańskiego Spokoju.

Brama Niebiańskiego Spokoju, Pekin

Zakazane miasto, Pekin

Zakazane miasto, Pekin

Zakazane miasto, Pekin

Tutaj ja, jako atrakcja turystyczna. W Pekinie bardzo często ludzie chcieli robić sobie z nami zdjęcia. Ciekawe to jest, gdyż w stolicy można spotkać dużo obcokrajowców i nie byłyśmy jedyne inaczej wyglądające. Gdybyśmy brały po kilka juanów za zdjęcie, byłoby na piwo.

Fun club/ Park Jingshan, Pekin

Przepiękny widok na Zakazane Miasto jest z Parku Jingshan, więc jeżeli ktoś nie lubi tłumów bardzo polecamy trochę się wspiąć i ze szczytu podziwiać świetny widok.

Park Jingshan, Pekin

Park Jingshan, Pekin

W Chinach jedzenie jest bardzo różnorodne. My trafiłyśmy na przepyszne pierogi, gdzieś po drodze. Polane sosem sojowym-mniam! Ewa lubiła bardzo chińskie menu-zgadywanki i zamawiała to, co jej serce wskazywało. Zazwyczaj trafiała na smaczne dania- niespodzianki. (w przydrożnych barach bardzo trudno o angielskie menu, trzeba zdać się na instynkt).

Pierożki warzywne/ Pekin

Zwiedzanie Chin bez zobaczenia Wielkiego Muru, to jak pojechać do Warszawy i nie widzieć Pałacu Kultury, niezależnie od tego, jakie ma opinie. 

Wybrałyśmy się na odnowiony odcinek Wielkiego Muru Chińskiego w Badaling. Nie kombinowałyśmy ze znalezieniem nieodrestaurowanego miejsca, posłuchałyśmy znajomych. Podobno na tych nieodnowionych odcinkach jest bardzo stromo i łatwo można sobie zrobić krzywdę. Nie wiem, nie byłam tam, więc nie mam wyrobionej opinii na ten temat, muszę pojechać tam jeszcze raz.

 Z Pekinu dojechałyśmy autobusem za jakieś 6 zł w jedną stronę. Tłumy nieziemskie.. Panie z Chin wystrojone, szpile 10 cm, koturny i korale na szyi. Raz spytałyśmy się naszego chińskiego kolegi, dlaczego kobiety tak się stroją, przecież to niewygodnie pomykać po Wielkim Murze w sukience i pięknych, wysokich butach. On stwierdził, ze gdy kobiety wybierają się gdzieś, chcą pokazać, jakie piękne mają stroje i to, że ich stać na wycieczkę. Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę. 

Byłyśmy świadkami, gdy "zjeżdżały" na koturnach ze stromego Muru. Dodatkowo wtedy padał deszcz. Ale co kraj to obyczaj, o gustach się nie dyskutuje. Z pewnością My  wyglądałyśmy dla nich dziwnie, w sandałach i bez makijażu :).

Wielki Mur Chiński, Badaling

Im dalej od wejścia tym mniej osób.

Wielki Mur Chiński, Badaling

Stara część Wielkiego Muru Chińskiego, Badaling 

Ostatni dzień naszej podróży po Pekinie spędziłyśmy na tym co kobiety lubią najbardziej, czyli na zakupach. 

Świeże owoce/ Pekin

Pekin

Pekin

A na kolację, pyszny makaron z orzechami i tofu za niecałe 2 zł. Prosto z plastikowej torebki.

Kolacja za 2 zł, Pekin

kolacja za 2 zł, Pekin

Bardzo dużo informacji i ciekawostek ubyło wraz z czasem z mojej głowy. Niestety nie zapisywałam wtedy nic w  notatniku czy zeszycie. Byłam tak oszołomiona inną kulturą, że nie myślałam o notatkach. Chiny ciągle siedzą w moich myślach i mam nadzieję, że następnym razem lepiej przeleję na "papier" to co widziałam i przeżyłam. 

Chiny są fajne.

Iwona

3 komentarze:

  1. bardzo ciekawy post i ogólnie świetny blog. Zapraszam do jego bezpłatnej promocji na mojej platformie (rejestracja zajmuję chwilę). Najciekawsze posty udostępniamy również na naszym profilu na facebooku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,

    Bardzo fajny blog:)

    Pozdrawiamy,
    Republika Podróży

    OdpowiedzUsuń