wtorek, 4 listopada 2014

Ale o co chodzi??

Czasami  osoby odwiedzające nasz profil na facebook'u czy  nasz blog zadają sobie i nam pytanie, o co chodzi w ogóle z tym blogiem i z tą całą Nową Zelandią.  A chodzi o to , że ciekawe świata jesteśmy po prostu . Względnie jeszcze młode, na wizy typu working-holiday (dotyczy także Kanady i od sierpnia 2014 r. także Australii) łapiemy się wiekowo.

Dopóki jesteśmy odpowiedzialne tylko za siebie, nie mamy za dużo obowiązków i nic nas w jednym miejscu nie trzyma, chcemy pooglądać trochę świata.

Blog powstał dla naszych znajomych i rodziny, by wiedzieli gdzie teraz się szwędamy :). Także po to aby pokazać, że nie trzeba mieć milionów (dolarów, eurasków czy złociszy) na koncie aby gdzieś wyjechać. Istnieje dużo programów, które pozwalają na wymiany studenckie czy ubieganie się o wizy pracownicze. 

Dzięki tego typu wizom (working-holiday) można dużo zwiedzić i przy okazji uzupełnić nadszarpnięty budżet. Więcej na ten temat w zakładce "Dlaczego jesteśmy w podróży?". :)

Niestety pula wiz wydawanych co roku Polakom jest bardzo mała. Do Nowej Zelandii jest ich 100, do Kanady 850 a do Australii (od sierpnia br) jest ich 200 sztuk.

Nową Zelandię wymyśliłyśmy sobie chłodnego, styczniowego wieczora. Pierwotnym plan obejmował emigrację do mroźnej Kanady, ale cenimy sobie ciepło i krótkie spodenki więc zmieniłyśmy kierunek na bardziej przyjazny klimatycznie.

Jednak by nie było prosto i łatwo, do legalnej pracy bez wizy nie pojedziesz. Wizy typu working holiday, które polegają na tym, że dostajesz możliwość pracy na jeden rok w danym kraju (prace sezonowe, kelnerowanie itp.), można zdobyć zazwyczaj raz do roku w naszym kraju. Niestety Polsza to jeszcze dziki kraj i ciągle jej daleko do tego, by nadgonić kraje zachodnie. Przykładem są Anglicy, którzy mogą o takie wizy starać się przez cały rok.

 Wszystkie informacje   o wizach różnego rodzaju  umieszczone są na stronie internetowej dot. imigracji do Nowej Zelandii.

Co będzie po tym roku spędzonym w zielonej krainie, nie wiemy. Zarys planów zawsze w naszych głowach jest, ale znając możliwości a także to, że kobieta zmienną jest, nie ujawniamy ich bo za parę dni mogą się zmienić o 180 st. Jak to mówią, plany są po to aby je zmieniać  :).

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie wiz czy jakiejkolwiek kwestii dotyczącej organizacji zapraszamy do podzielenia się nimi w komentarzach, na fejsbuniu czy pisząc do nas mejla  (informacje w zakładce KONTAKT). Na pewno odpiszemy!!


Pozdrawiamy,

backpack-girls




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz