Nareszcie jestem w Nowej Zelandii i najwyższy czas dołączyć do moich dziewczyn-Ewelajny i Dżasty, które przebywają w Akaroa. Podróż trwała 30 h z Warszawy, w tym 24 h to same loty. Tyłek trochę bolał od siedzenia, ale perspektywa pojawienia się w NZ (lada moment) pozwoliła wytrwać w podróży. Żarcie w samolocie dobre, podróż z Tokyo do Christchurch spędziłam bez towarzysza, więc mogłam rozwalić się na aż! dwa siedzenia. Szkoda tylko, że na moje nogi przydałyby się jeszcze z dwa, by się całkowicie rozłożyć :D. Ale nie ma co narzekać, luksus był!!
Chwilowo przebywam w Christchurch, który jest drugim miastem co do wielkości w całej zielonej krainie. W 2010r. i 2011r. przeżyło trzęsienie ziemi. Widać, że dużo straciło, budowlańców można spotkać wszędzie. Mimo tego, miasto ma swój niepowtarzalny urok, kolorowe murale rozprzestrzeniają dobrego ducha.
|
Street Art? |
Przyzwyczajam się powoli do ruchu lewostronnego, choć mój mózg i nogi kierują mnie ciągle na prawą stronę. Nie jest łatwo :) Kiwi jeszcze nie spotkałam.
Włóczyłam się trochę po centrum, trochę po ogrodzie botanicznym (ciągle pamiętając o ruchu lewostronnym-chyba). Bo teraz wiosna, kwiaty rozkwitają z podwójną siłą. Trawę można deptać bez skrępowania. Ot, tylko się położyć i odpoczywać jak pan zaprezentowany poniżej :D
I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że w sklepach ozdoby świąteczne i choinki. Jak tu żyć?? Święta wiosną, (nawet latem)?? :D
|
Ogród botaniczny w Christchurch |
|
Ogród botaniczny w Christchurch |
|
Ogród botaniczny w Christchurch |
|
U siebie na włościach |
|
Christchurch |
|
Christchurch |
|
pingwinowy mural |
|
taki tam dizajn |
|
Christchurch |
|
Może kawy prosto do kolejki bez kolejki? |
|
Christchurch |
|
Christchurch |
|
Christchurch |
|
Pozostałości po trzęsieniu ziemi- Christchurch |
pozdrawiam, Iwona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz