środa, 19 listopada 2014

Christchurch'owy przystanek.

 Nareszcie  jestem w Nowej Zelandii i najwyższy czas dołączyć do moich  dziewczyn-Ewelajny i Dżasty, które przebywają w Akaroa. Podróż trwała 30 h z Warszawy, w tym 24 h to same loty. Tyłek trochę bolał od siedzenia, ale perspektywa pojawienia się w NZ (lada moment) pozwoliła wytrwać w podróży. Żarcie w samolocie dobre, podróż z Tokyo do Christchurch spędziłam bez towarzysza, więc mogłam rozwalić się na aż! dwa siedzenia. Szkoda tylko, że na moje nogi przydałyby się jeszcze z dwa,  by się całkowicie rozłożyć :D. Ale nie ma co narzekać, luksus był!!

Chwilowo przebywam w Christchurch, który jest drugim miastem   co do wielkości w całej zielonej krainie. W 2010r. i 2011r.  przeżyło trzęsienie ziemi. Widać, że dużo straciło, budowlańców można spotkać wszędzie. Mimo tego, miasto ma swój niepowtarzalny urok, kolorowe murale rozprzestrzeniają dobrego ducha. 


Street Art?

Przyzwyczajam się powoli do ruchu lewostronnego, choć mój mózg i nogi kierują mnie ciągle na prawą stronę. Nie jest łatwo :) Kiwi jeszcze nie spotkałam.

Włóczyłam się trochę po centrum, trochę po ogrodzie botanicznym (ciągle pamiętając o ruchu lewostronnym-chyba). Bo teraz wiosna,  kwiaty rozkwitają z podwójną siłą. Trawę można deptać bez skrępowania. Ot, tylko się położyć i odpoczywać jak pan zaprezentowany poniżej :D




I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że w sklepach ozdoby świąteczne i choinki. Jak tu żyć?? Święta wiosną, (nawet latem)?? :D

Ogród botaniczny w Christchurch

Ogród botaniczny w Christchurch 


Ogród botaniczny w Christchurch


U siebie na włościach 

Christchurch

Christchurch


pingwinowy mural

taki tam dizajn

Christchurch

Może kawy prosto do kolejki bez kolejki?  

Christchurch

Christchurch

Christchurch

Pozostałości po trzęsieniu ziemi- Christchurch

pozdrawiam, Iwona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz